Kadyks. Ulice w barwach karnawału
Pierwszeństwo w skojarzeniach ze słowem „karnawał” najczęściej zajmują Rio de Janeiro i Wenecja. W tym wyjątkowym okresie warto jednak przyjrzeć się niewielkiemu półwyspowi na południu Hiszpanii, który na dziesięć dni zamienia się w wielki festiwal. Kadyks, mający niewiele ponad 12 km2,co roku przyciąga tysiące turystów z kraju i zza granicy dźwiękami gitar, barwnymi kostiumami i zabawą na ulicach jednego z najstarszych miast Europy.
Kadyks, położony na półwyspie nad Oceanem Atlantyckim, jako miasto portowe od wieków miało styczność z wpływami różnych kultur. Pamiątkę w postaci karnawałowej tradycji najprawdopodobniej zostawili po sobie przybyli tu w XVI wieku podróżnicy i handlarze z Wenecji.
Do Kadyksu przyjeżdżamy pierwszego dnia karnawału, który rozpoczyna się finałem konkursu grup wykonujących głównie utwory związane z hiszpańskim folklorem. Od piątku aż do następnego dnia rano w każdym barze, sklepie i mieszkaniu słychać relację na żywo z teatru Gran Teatro Falle. To tutaj przez niemal 20 dni można wybrać się na koncerty, które mimo raczej wysokich cen wyprzedają się w szybkim tempie. Jest to jednocześnie konkurs, w którym bierze udział około sto grup, z czego do finału trafia zaledwie kilkanaście. Dopiero w czasie właściwego karnawału muzycy wychodzą na ulice, gdzie każdy może posłuchać ich za darmo.
Grupy dzielą się na cztery rodzaje. Największa z nich, coro, składa się z od osiemnastu do czterdziestu pięciu osób, najmniejsza, cuartetos, to już zaledwie trójka lub piątka muzyków. Oprócz tego występują jeszcze comparsas (dziesięć, piętnaście osób) i najbardziej popularne chirigotas (od siedmiu do dwunastu muzyków). Najczęściej towarzyszą im dźwięki gitar, bębnów oraz pitos de carnaval, szerzej znanych jako kazoo, dźwiękiem przypominających niewielkie wuwuzele.
Od kilku lat nieodłączną częścią karnawału są tzw. „nielegalne” grupy muzyków, które skutecznie robią konkurencję oficjalnym zespołom. Są to zazwyczaj znajomi lub rodziny, których można usłyszeć w różnych mniejszych uliczkach i na placach. Kostiumy podczas świętowania są niemal obowiązkowe, zwłaszcza w pierwszą sobotę karnawału. Przyjezdni mogą kupić przebranie praktycznie na każdym kroku, przy czym na strój nie musimy wydawać majątku – maskę możemy kupić nawet za 1,50 euro.
Patrzę na potłuczone szkło, rozrzucone plastikowe kubki i resztki jedzenia, które pokryły ulice zabytkowej części miasta. Jest dopiero drugi dzień karnawału. Zastanawiam się, czy mieszkańcom nie przeszkadza to, w jakim stanie turyści zostawią Kadyks gdy już zabawa się skończy.
– Kochana, to jest moje miasto! Karnawał nie jest przede wszystkim dla turystów, tylko dla nas, lokalsów. Na każdej z tych uliczek możesz usłyszeć występujące zespoły. Jeśli się wsłuchasz, zrozumiesz, że opowiadają o obecnej sytuacji politycznej, podsumowują to, co wydarzyło się w ciągu całego roku – mówi mi dziewczyna w białej peruce z niebieskimi piórkami i w mocnym makijażu, która przedstawiła się jako Luz De La Marina, Światło Mariny. Satyryczne występy grup w rytmach pasodoble, sevillanas czy tango, najczęściej są okazją do pośmiania się z polityków czy innych osób publicznych, o których było głośno przez ostatnie dwanaście miesięcy.
Z Luz De La Marina spotkałyśmy się na jednym z placów chwilę przed północą. Zabawa w mieście trwa praktycznie całą dobę. W ciągu dnia widać głównie rodziców z dziećmi, często przebranych na przykład za rodzinę super bohaterów lub piratów z kolorowymi balonami. Późnym wieczorem zabytkowe centrum miasta przejmują przede wszystkim młodzi ludzie. Jest to jedyny czas, kiedy na ulicach można pić alkohol, który jest łatwo dostępny o każdej porze. W tym okresie nawet w niektórych sklepach odzieżowych można kupić piwo czy wino.
Oprócz konkursu zespołów muzycznych, ważnym elementem karnawału jest także parada. Mimo, że rozpoczyna się dopiero w niedzielę, krzesła wzdłuż głównej alei miasta są rozłożone już od piątku. Nie ma ich zbyt wiele w porównaniu do ilości widzów, dlatego większość osób siedzi na chodniku i ulicy. Przejście 3,5-kilometrowej trasy zajmuje występującym grupom około cztery godziny. Zanim do nas dotrą, będziemy czekać ponad godzinę, a razem z nami całe rodziny, osoby starsze i niemowlęta, wszyscy przebrani w kostiumy. Między jedzeniem jednej paczki chipsów a kolejnej garści żelków, dzieci rzucają dookoła confetti. Gdy wreszcie z oddali słychać przytłumione dźwięki perkusji, wszyscy w jednym momencie podrywają się z ulicy i krzeseł. Każda z przejeżdżających platform jest ozdobiona tematycznie – są księżniczki Disneya, rockowe zespoły, afrykańska sawanna… Co ciekawe, udział w paradzie mogą wziąć wszyscy, przed profesjonalnymi performerami idzie spora grupa przebranych osób, które dołączyły do nich w trakcie przemarszu. Słońce zaczyna zachodzić, gdy tłum widzów powoli zmierza do domu lub do centrum, żeby kontynuować zabawę.
Zmęczeni tłumem rozśpiewanych i roztańczonych karnawałowiczów mogą odpocząć na jednej z piaszczystych plaż nad Atlantykiem. Szum fal tłumi dźwięki bębnów i pitos de carnaval, które jeszcze przez kilka dni będą towarzyszyć jednemu z najpiękniejszych wydarzeń w Hiszpanii.