FARKA.press

Portal Kultury i Reportażu

Social media – koniec komunikowania masowego?

Anna Okrzyńska

XXI wiek daje nam wprost nieograniczone możliwości komunikacyjne. Dzięki wszechobecnemu internetowi możemy rozmawiać z każdym człowiekiem na świecie, który również ma dostęp do sieci. Także informacje, które jeszcze w poprzednim wieku docierały do nas często najwcześniej dopiero następnego dnia od zdarzenia, mogą do nas dotrzeć w przeciągu kilku minut. Wszystko to za sprawą mediów społecznościowych, dzięki którym informacje z kraju i ze świata spływają do nas na bieżąco.

Co więcej, internet zapamiętuje strony, które najczęściej przeglądamy i dostosowuje do naszych preferencji wiadomości, które nam się wyświetlają. I tak, jeśli zwykle przeglądamy strony z przepisami, to komunikatem, który nam się pojawi może być kontrowersyjny odcinek Junior MasterChefa, w którym uczestnicy najpierw zaprzyjaźniają się z drobiem, a potem go… przyrządzają. Jeśli natomiast interesujemy się polityką, nie ominą nas na pewno artykuły opisujące sejmowe burze. Albo ustawy. Albo zmiany w szeregach rządzących. Biorąc pod uwagę jak ogromny wpływ media społecznościowe mają na otaczającą nas rzeczywistość (nawet nie w samym przekazywaniu informacji, ale także w ich tworzeniu), możemy pomyśleć, że ich istnienie zagraża istnieniu środków komunikowania masowego.

Aby odpowiedzieć sobie na pytanie czy faktycznie media społecznościowe będą (a może już są?) w stanie przejąć funkcję, jaką do tej pory pełniły środki masowego przekazu, musimy się zastanowić czym są oba te pojęcia. Zacznijmy może od mediów społecznościowych. Właściwie ciężko podać tu pełną definicję, bo przecież spectrum ich działania jest naprawdę szerokie. Obejmują one portale, takie jak Facebook, Twitter, Goldenline, YouTube, Blip, ale też wszelakie fora i serwisy treściowe, takie jak wykop.pl czy bryk.pl. Spróbujmy je jednak zdefiniować. Social media to inaczej ogólnie pojęte media internetowe i mobilne technologie, które umożliwiają komunikację (interaktywny dialog) z innymi ludźmi na różnych płaszczyznach. Ich istotną zaletą jest komunikacja bez ograniczeń przestrzennych i terytorialnych. Jedynym właściwie realnym ograniczeniem może być po prostu brak dostępu do internetu.

Niejako w opozycji do wspomnianych już social mediów stoją mass media, zwane również środkami masowego przekazu lub starymi mediami. I podczas gdy social media mogą być wykorzystywane na dowolną skalę, tradycyjne media stworzone zostały do komunikacji z masowym odbiorcą, co w dobie social mediów staje się ich naturalnym, umniejszającym niejako ich wartości, ograniczeniem.

Ograniczeń tych jest zresztą o wiele więcej. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że główna różnica pomiędzy social mediami a mass mediami to kwestia braku ograniczeń tych pierwszych. Media masowe poza możliwością działania jedynie na szeroką skalę, charakteryzują się również tym, że informacje, które przekazują „płyną” jedynie w jednym kierunku: do odbiorcy. Ten zaś nie ma żadnego wpływu na to, co czyta czy ogląda, nie może, jak w przypadku social mediów, napisać pod danym artykułem komentarza, że coś mu się podoba czy nie. Odbiorca mass mediów zmuszony jest przyjmować każdą informację dokładnie taką, jaką media te mu dostarczają. I tu widać zdecydowaną przewagę social mediów nad mass mediami. Dzięki temu, że odbiorca mediów społecznościowych jest, magicznym sposobem, nie tylko odbiorcą właśnie, lecz także nadawcą, ma wpływ na to, co social media przekazują i zawsze może wyrazić publicznie swoją opinię na dany temat.

Wynika z tego, że mass media są niczym innym jak typem mediów kontrolowanych. Kontrola ta ma charakter instytucjonalny – środki wytwórcze pozostają zwykle w rękach prywatnych lub rządowych (a rząd może przecież nałożyć koncesję na wybrane treści, czyli, jakby nie było, cenzurę) – zaś w przypadku social mediów środki wytwórcze są dostępne dla każdego zainteresowanego (nie ma ograniczeń w postaci ocenzurowanych treści).

Social media zatem, jak sama nazwa wskazuje, podlegają jedynie społecznej kontroli środków przekazu. Wynika to wprost z charakteru mediów społecznych, które nastawione są na dialog, dyskusję, wymianę poglądów i społecznie realizowaną analizę zarówno samej relacji jak również formy, zakresu czy charakteru prezentowanych informacji.

W przypadku mediów społecznościowych mamy do czynienia z innym niż dotychczasowym przebiegiem samego procesu mediowego. W social mediach publikacja informacji jest dopiero jego początkiem – bowiem od tego momentu do pierwotnej informacji dołączane są odniesienia do niej (np. komentarze) oraz rozszerzenia czy uzupełnienia jej treści. Co więcej, pierwotna informacja może być teoretycznie modyfikowana w nieskończoność (w praktyce dopóki będzie istniała taka techniczna możliwość). Z punktu widzenia twórcy wiadomości w mass mediach publikacja informacji kończy proces mediowy. Związane jest to z różną trwałością informacji w mass i social mediach – treści tworzone i dystrybuowane w tradycyjnym modelu nie mogą zostać zmienione (nie da się przecież zmienić raz wydrukowanego i rozpowszechnionego artykułu czy audycji radiowej) odwrotnie niż w mediach społecznych – w których cały czas można modyfikować treści (poprzez edycję, rozszerzanie czy nawet sano dodawanie komentarzy).

Co więcej w social mediach twórcą informacji może być każdy, poczynając od dziennikarza, artysty czy polityka, a na zwykłym zjadaczu chleba kończąc, gdyż dostęp do tworzenia i odbioru treści jest wolny. (Ma to oczywiście swoje plusy i minusy, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę jakość publikowanych treści.) W mass mediach zaś informacja w większości przypadków przekazywana była przez reportera lub przynajmniej przez eksperta w danej dziedzinie.

Warto mieć również na uwadze, że w dobie mass mediów myślano o tym, aby zuniwersalizować przekaz. Informacje były więc często niezgrabnym miszmaszem wszystkiego i niczego tak, aby każdy odbiorca był w stanie znaleźć coś dla siebie w każdej gazecie czy w też w każdym wydaniu wiadomości. Z jednej strony rzeczywiście było to korzystne zarówno dla wydawców, jak i odbiorców, z biegiem czasu stawało się jednak coraz bardziej uciążliwe. W dobie social mediów mamy do czynienia z odwrotnym procesem: dążymy do indywidualizacji przekazu medialnego, tak, aby każdy odbiorca miał wpływ na to, co chce czytać lub oglądać. I tu mamy przewagę mediów społecznościowych nad mediami masowymi. Nie bombardujemy bowiem odbiorcy informacjami, które go nie interesują.

Media społecznościowe wygrywają z mediami tradycyjnymi jeszcze jednym: czasem, który upływa od momentu pojawienia się informacji do momentu jej publikacji. W mediach tradycyjnych często czas oczekiwania był dłuższy niż doba, bo przecież nawet w dzienniku trzeba było zdążyć dać daną informację do druku. W dobie social mediów opóźnienie w przekazie między „wypłynięciem” informacji, a dotarciem jej do odbiorcy jest praktycznie niemożliwe. Wszystko podawane jest na bieżąco. Często mamy do czynienia z transmisjami na żywo, aby ograniczyć dotarcie informacji od nadawcy do odbiorcy do minimum, a nawet jeśli jakieś wydarzenie nie jest przekazywane w czasie rzeczywistym to często mamy dostęp do relacji, które „spóźniają się” o minutę czy dwie.

Wygląda zatem na to, że media społecznościowe wygrywają batalię z mediami masowymi. Skoro zaś te pierwsze prezentują się lepiej (mamy na nie wpływ, są bardziej do nas dostosowane), Myślę, że można zaryzykować stwierdzenie, iż w niedługim czasie całkowicie zastąpią to, co aktualnie nazywamy mass mediami.