Recenzja: „Drzewnik” Agnieszka Antosik
Bliska stała mi się ta książka, przez tych kilka dni, które spędziłam na jej czytaniu. Trudno powiedzieć dlaczego. Agnieszka Antosik w Drzewniku prezentuje nieskomplikowaną treść wpisaną w szablon „12 drzew na 12 miesięcy” – prosty, plebiscytowy pomysł na „drzewo miesiąca”. Ale daleko tej publikacji do czegoś w rodzaju katalogu, nie jest to też przewodnik czy atlas roślin, a wciągająca opowieść o nieszablonowych bohaterach.
Autorka w ciekawy sposób kompiluje wiedzę o każdym z prezentowanych drzew. Czerpie z botaniki, dendrologii, literatury, mitologii, etnografii, medycyny ludowej, a nawet religii. Przedstawia swoich bohaterów w perspektywie rodzimej i światowej, w kontekście różnych kultur. Tymi bohaterami są drzewa, które można by nazwać pospolitymi, takie, których nazwy recytuje się w pierwszym odruchu po usłyszeniu pytania: „wymień gatunki drzew”. Jest brzoza, lipa, buk, dąb, klon, świerk… – powiedzielibyśmy – typowe drzewa z podwórka. A jednak Agnieszka Antosik opowiada o nich w taki sposób, że jawią się w wyobraźni jak postacie z fantastycznych opowieści albo jakaś niezwykła egzotyka.
Drzewnik jest pozbawiony zdjęć, zawiera jedynie skąpe rysunki – skąpe, jak na tego typu publikację umieszczaną w sąsiedztwie atlasów przyrody. Jednak ilustracje wcale nie są tu potrzebne. Agnieszka Antosik posługuje się pięknym językiem, prostym, ale z odrobiną finezji, bardzo pobudzającym wyobraźnię. Opisuje każde drzewo i otoczenie w jakim ono występuje w taki sposób, że wszystko to widzimy. Swoją narracją tworzy bliskość z czytelnikiem, jest przy tym bardzo przekonująca. Tak, że kiedy pisze: „idź do topoli”, „idź do buka”, to ja mam ochotę od razu ubrać buty i iść.
Drzewnik dostarcza także wiele ciekawostek na temat tych, zdawałoby się, dobrze nam znanych drzew. I nie są to ciekawostki błahe, jak ta, że ktoś kiedyś nazwał sosnę zamienionym w drzewo wiatrem. Dowiadujemy się też na przykład, że rodzime drzewa jesienią przybierają barwę złoto-pomarańczową, a amerykańskie – czerwoną, co jest związane z ułożeniem pasm górskich (równoleżnikowym bądź południkowym), albo, że liście dębu widniejące na polskich monetach to gatunek amerykański, inwazyjny.
Jest to też książka pełna pięknych obietnic, które wydają się być łatwe do spełnienia. Bo przecież większość z nas żyje w otoczeniu tych drzew, o których pisze Agnieszka Antosik, a one w zamian za nic mogą uczynić dla nas tak dużo. Jak na przykład wierzba. Wierzba pomaga zmienić się z ofiary w pana swojego losu, obdarza możliwością dostrzeżenia nowych perspektyw.
Mi Drzewnik objawił nowe perspektywy. Po jego przeczytaniu inaczej patrzy się na mijaną zieleń – dostrzega się ją, to przede wszystkim. Jej detale, struktury, różnorodność, odmienność. Przestają to być po prostu drzewa – nieokreślony zbiór czegoś zielonego nad głowami. Bezwiednie zaczynamy się im przyglądać i… oczekujemy jakiegoś dialogu, przecież Agnieszka Antosik przekonuje nas, że każde z nich coś do nas mówi i ma własną unikatową historię. Takie spojrzenie na rzeczywistość skutecznie wyrywa z cyfrowego, egocentrycznego świata. I to jest wspaniałe uczucie, gdy nie widzi się ekranu i swojego w nim odbicia a strukturę liścia i kory, niepowtarzalną kompozycję gałęzi. Tyle piękna jest w świecie, Agnieszka Antosik tak prosto o tym mówi.

„Drzewnik” Agnieszka Antosik
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data premiery: 23.04.2025
ISBN: 9788383713885