Serce nie sługa – recenzja książki „Nie mój jedyny”
Ruby i Ethan byli dla siebie stworzeni, jednak pewnego dnia niespodziewanie się rozstali. Dziesięć lat później Ruby, mieszkanka Nowego Jorku, prowadzi życie singielki, a, poświęciwszy się karierze zawodowej, ledwo znajduje czas, aby pojechać do Anglii na ślub siostry. Świadkowej jednak na ślubie zabraknąć nie może i Ruby, opanowawszy chęć zostania na Manhattanie, leci do Piper. W Anglii staje jednak oko w oko z Ethanem, który, o zgrozo, jest najlepszym przyjacielem pana młodego.
Historia brzmi znajomo? Owszem. Motyw par spotykających się niespodziewanie po wielu latach od rozstania nie jest niczym nowym. Mimo tego, iż wiele razy mieliśmy okazję zetknąć się z podobnymi historiami, Melissie Pimentel skutecznie udaje się zatrzymać czytelnika przy lekturze. Ryzykownym ruchem ze strony autorki jest również stworzenie głównej bohaterki, która ginie wśród pozostałych postaci. Uwagę przykuwają bowiem sztywni rodzice pana młodego, młodsza od męża o kilkadziesiąt lat macocha Ruby i Piper, która wygląda lepiej od swoich pasierbic czy nawet same przyjaciółki panny młodej.
„Nie mój jedyny” nie jest powieścią idealną. Styl, w jakim została napisana pozostawia wiele do życzenia. Dodatkowo Ruby, na której powinna być skupiona uwaga czytelnika jest postacią stosunkowo nudną i to na pewno nie ona zapadnie czytelnikowi w pamięć. Również Ethan pełni raczej rolę statysty niż jednej z ważniejszych postaci.
Mimo paru drobnych niedociągnięć, książkę czyta się lekko i przyjemnie. „Nie mój jedyny” to powieść napisana z humorem i choć zakończenie już od samego początku dla wielu nie było tajemnicą, to sama fabuła pełna jest niespodzianek. Książka Pimentel to nie tylko historia o miłości, ale i o trudnych uczuciach, podążaniu za marzeniami i trudzie odnalezienia się w wielkim mieście. „Nie mój jedyny” to zdecydowanie idealna lektura na urlop.