O pojednaniu islamu z chrześcijaństwem
Recenzja „444” Macieja Siembiedy
W swojej książce „444” Maciej Siembieda odważnie snuje intrygującą opowieść o pojednaniu dwóch dominujących religii dzisiejszego świata: islamu i chrześcijaństwa. Ten temat niewątpliwie wzbudza emocje u wielu czytelników. Jakie? O tym możemy przekonać się sami, sięgając po książkę Siembiedy. Warto. Tym bardziej, że sensacyjna opowieść oparta jest na prawdziwej historii. Wszystko zaczyna się całkiem niewinnie: dziennikarz Paweł Włodarczyk kontaktuje się z prokuratorem IPN-u Jakubem Kanią. Chce mu opowiedzieć o pewnym obrazie, na którym widnieje proroctwo, mogące wpłynąć na losy świata. Mowa tu o namalowanym przez Matejkę Chrzcie Warneńczyka, przedstawiającym tzw. proroctwo arby, głoszące, że co 444 lata na świecie pojawi się człowiek, za sprawą którego dwie największe religie świata będą mogły się pojednać.
Nietrudno jednak się domyślić, że nie wszystkim zależy na ujawnieniu tajemnicy obrazu. I tak, niczego nieświadomy Włodarczyk, ginie w drodze na spotkanie z Kanią. Wszystko wygląda na wypadek: samochód dziennikarza zostaje dosłownie zmiażdżony przez tira na albańskich rejestracjach. Jednak to, co dla innych niedostrzegalne, nie umknie sprawnemu oku Jakuba Kani, który po śmierci Włodarczyka nieoficjalnie przejmuje jego prywatne śledztwo i za punkt honoru stawia sobie odnalezienie zaginionego obrazu Matejki. Szybko okazuje się, że ten nie był jedyną ofiarą bractwa, któremu bardzo zależy, aby tajemnica o proroctwie arby nigdy nie ujrzała światła dziennego.
Maciej Siembieda wiele ryzykuje, tworząc powieść o tak kontrowersyjnej tematyce. Odważnie podnosi jednak rzuconą mu przez historię rękawicę, a sposób, w jaki snuje swoją opowieść pozwala nam zgubić granicę pomiędzy historyczną prawdą a fikcją literacką. Dzięki zręcznie poprowadzonej narracji, czytelnik może przenieść się w czasie, poczynając od 1000 roku, kiedy to pierwszy raz pojawiła się szansa pojednania islamu i chrześcijaństwa, a na 2332 roku kończąc. Również podzielenie całej książki na części było mądrą decyzją autora, dzięki czemu wielokrotne podróżowanie w czasie od teraźniejszości do przeszłości, a potem i do przyszłości nie wprowadza chaosu do całej akcji powieści.
„444” na pewno trafi do szerszego grona odbiorów niż każdy „typowy” kryminał. Dzięki wątkom zaczerpniętym z historii, stanowi gratkę dla tych, którzy interesują się nią na tyle, że odnajdą w powieści wiele prawdziwych postaci czy też wydarzeń. Dla tych zaś, którzy z samą historią mają niewiele wspólnego, powieść Siembiedy pozostanie napisaną lekkim piórem powieścią przygodową, od której już od pierwszej strony nie sposób się oderwać.