Malutkie „Dobro”
Gdy znalazłam odpowiedni adres, spojrzałam na wąski, jaskrawy kawałek ściany, bardzo się wyróżniający na tle zwykłych, białych elewacji. W drzwiach stał mężczyzna średniego wzrostu. Miał siwe, nieprzystrzyżone włosy i wyglądał na nieco zaniedbanego. Był ubrany w kraciastą koszulę i granatowy kombinezon, bardzo podobny do tych, które niegdyś w pracy nosili mechanicy. Stwierdziłam, że nie zmieścimy się we dwójkę, więc stałam obok, obserwując, co się dzieje. Chwilę później zobaczyłam uśmiechniętego młodego mężczyznę, który trzymał w rękach papierowy kubek z kawą na wynos i malutką torebkę słodyczy.
– Proszę bardzo, to dla Pana. Smacznego. Życzę miłego dnia – powiedział do odmieńca.
– Dziękuję Panu serdecznie. Nawzajem.
Mężczyzna w kombinezonie usiadł przy malutkim stoliku w ogródku. Wtedy pan Oleg zaprosił mnie do środka.
– Usiądź i rozgość się.
Zamiast kanapy – zasłany pomarańczowo-niebieskim kocem parapet z dwoma poduszkami, bo nawet najmniejsza sofa by się tam nie zmieściła. Kawiarnia ma tylko 6 metrów kwadratowych.
– Kim był ten mężczyzna?
– Obserwowałem go przez dłuższy czas, a dzisiaj zaprosiłem go do środka, żeby poczęstować „zawieszoną” kawą i ukraińskimi słodyczami.
W dalekim kącie kawiarni zobaczyłam kilkanaście papierowych kubków do kawy, wiszących na białym, mocnym sznurku. Nie były to zwykłe, białe kubki, a kubki z logo „Dobro&Dobro” i życzeniami napisanymi ręcznie.
Już od dawna Oleg i Inna chcieli mieć własny biznes. Zdecydowali, że malutka kawiarnia jest najlepszym pomysłem.
– Nasze rodzinne miasto to Chmelnyckij, ale przez 4 lata mieszkaliśmy w Kijowie. Później zrozumieliśmy, że usypiająca praca przy biurku – to nie dla nas. Wtedy właśnie zdecydowaliśmy się przeprowadzić do Polski, do Warszawy, bo Inna dostała tu pracę. Nagle zmieniliśmy swoje życie. To nie była łatwa decyzja.
Tak zaczął się trudny, ale bardzo interesujący proces tworzenia „tego” miejsca, wyróżniającego się wśród innych i „darującego dobro ludziom”.
Urodziny kawiarni „Dobro&Dobro” przypadają na niezwykły dzień – 29 lutego. Kawiarnia powstała w 2016 roku. Espresso bar znajduje się w Warszawie przy placu Unii Lubelskiej, pod adresem Puławska 11. Został zgłoszony do polskiej Księgi Rekordów, jako najmniejsza kawiarnia w Polsce.
Duży, żółty ekspres do kawy bardzo rzuca się w oczy. Jego rozmiar niezbyt pasuje do takiego malutkiego pomieszczenia, ale kawa wychodzi wyjątkowo smaczna.
„Tutaj znalazłem najlepsze espresso, które piłem w Polsce. Polecam każdemu, kto przechodzi przez Plac Unii Lubelskiej zatrzymać się tutaj na dobrą kawę. Nie tylko kawa jest dobra, jak we Włoszech (ja jestem z Włoch), ceny są również przystępne, właśnie takie, jakie chcielibyście płacić w moim kraju” – powiedział Roberto Prevato, stały klient kawiarni „Dobro&Dobro”.
Pan Oleg zaparzył mi ulubioną latte i podał ukraińskie słodycze (zefir, ciastka i czekoladę), których tak dawno nie jadłam, że zdążyłam się stęsknić za ich smakiem. Na barze stały trzy malutkie, przejrzyste wazony z żółtymi tulipanami handmade, kupionymi na jarmarku w Toruniu.
Na ścianie naprzeciwko okna wisiała czarna tablica z menu ręcznie napisanym kredą. Do wyboru była duża ilość rodzajów kawy, słodyczy i… zupa.
– Zupa? Gdzie Pan ją gotuje? Przecież nie ma tutaj kuchni – byłam bardzo zdziwiona.
– To jest zupa w kubku, ale nie taka kupiona w sklepie, tylko zrobiona w domu. Można ją swobodnie zabrać ze sobą w podróż. Jest też barszcz ukraiński i zupa grzybowa. Moja mama i teściowa są wolontariuszkami w ATO na Ukrainie (Antyterrorystyczna operacja) i gotują taką zupę z suszonych warzyw dla ukraińskich wojskowych.
Wystrój wnętrza opiera się na trzech dominujących kolorach: pomarańczowym, brązowym i turkusowym. Na ścianach wiszą autorskie abstrakcyjne rysunki Inny, na półkach stoją ciekawe dekoracje, które obrazują myśl przewodnią kawiarni, czyli „dobro”. Po prawej stronie od drzwi na białej ścianie umieszczono kolorowe napisy „uwierz w dobro”, „podaruj dobro”, „wejdź na dobro”, dokładnie takie same, jak na wizytówce kawiarni.
Espresso bar „Dobro&Dobro” ma jeszcze drugą nazwę – „Kawa i ludzie” i logo „Dobro”, gdzie zamiast ostatniej litery „O” jest filiżanka kawy.
– Inna wymyśliła nazwę „Dobro”, a żeby nie było banalne, powstała dwuczłonowa nazwa „Dobro&Dobro”. Stworzyliśmy też hasło „Dobra kawa dla Dobrych ludzi”– wyjaśnia Oleg.
W przyszłości Oleg i Inna planują rozszerzać swój biznes. Wszystko będzie jednak zależało od tego, czy Polakom spodoba się taki rodzaj kawiarni. Coraz więcej ludzi dowiaduje się o tym miłym i przytulnym miejscu, gdzie pachnie słodyczami i pyszną kawą, której aromat przyciąga z taką siłą, że nie można się powstrzymać, żeby nie zajrzeć na chwilkę.
To miejsce, skąd, jak sama jego nazwa wskazuje, wieje dobrem.