Trochę będzie dobrze, ale bardziej nie
– Wiedziałam, że będę mieszkać na zachodzie. Myślałam, że to o Niemcy chodziło. Szłam polem. Idzie chłop. Przestraszyłam się. On pochodzi do mnie i mówi: „Pani tutaj nie będzie. Pani wyjedzie na zachód. Tam będzie pani miała trochę dobrze, ale bardziej nie. Długie życie Panią czeka”. To znachor był. On wiedział, że wyjadę z Jaźwiny tutaj i że nie będzie mi tu dobrze.
Babka Olimpia, Olimpia Lepkowska, nikt nigdy do niej nie mówił babcia. Mieszka na pierwszym piętrze bloku, ze swoim wnukiem Maćkiem, prawnukiem Michałem, żoną wnuka Iwoną i psem, rasy beagle, Betą, w Ozimku, od 17 lat. Jestem jej prawnuczką.
Wziął i umarł
– Jestem dziewiętnasty rocznik, to ile mam lat?
– 97.
– O, to stara jestem, prawie sto lat mam. Już by się umarło. Jak Bóg dał, to trzeba żyć. Synów już dawno pochowałam. Jeden umarł na Syberii. Mały był. Ziemia była twarda. Grób płytki. Pewnie go wilcy zjadły. Tam nie było co jeść. Co ja mogłam zrobić? Drugi syn taki mądry. Tyle się ponauczał. Dyrektorem szkoły był. 33 lata i wziął i umarł. Cała siwiutka się zrobiłam od razu.
Mała byłam
– Gdzie się urodziłam? Skąd ja mam wiedzieć, mała byłam. Dawniej baba nie miała dowodu, była do chłopa przypisana. Teraz nawymyślali.
Babka urodziła się koło Krakowa. W Czchowie. Informacje o pochodzeniu i dacie urodzenia mamy z aktu ślubu.
Wnuk pomagał
– Z tego drugiego syna mam wnuka. Mieszkam z nim tutaj. W Jaźwinie mi było lepiej. Sąsiedzi przychodzili. Każdy się witał. Tutaj duże miasto. Nikogo się nie zna. Buczek codziennie był u mnie jeść. Sam nie miał pieniędzy, to stary pijak. On tam nic nie miał w tym domu. Kiedyś tak się napił, że przez okno na Witka nasikał. Czasami drewna narąbał. Wnuk przyjeżdżał to pomagał. Założył wodę, telefon. Teraz telefonu nie mam, zabrali. Czasami z tych ich komórek do brata dzwonię, czasami do siostry, czasami oni zadzwonią.
Wnuk, mój tato sprzedał swoje mieszkanie i dom Babki. Wyprowadziliśmy się do Ozimka. Babka mieszkała sama w poniemieckim domu, w Jaźwinie. My w miejscowości obok, w Łagiewnikach. Babka codziennie mówiła, że jest już za stara, żeby mieszkać sama.
Duża dziwka
– Duża dziwka z Ciebie wyrosła. Tak się kiedyś na dziewczyny mówiło.
– Chyba dziewka? – pytam.
– No dziwka, dziewka. To to samo. W spodniach chodzisz. To nie dobrze dla chłopa. Dawniej wszystkie chodziły w spódnicach. Jak się chłopowi zachciało, to nie miał problemu.
Byłam ładna
Oglądamy zdjęcia i pamiątki. Na pożółkłych od starości fotografiach mimo upływu ok. 50 lat, Babka wygląda prawie tak samo. Cera gładka, wydatne policzki, ten sam wyraz twarzy, jedno oko przymknięte. Przy każdym wypowiedzianym zdaniu buja się na boki. Jak nic nie mówi, też się buja. Na głowie chusta. Jak nikt nie widzi, chodzi szybko. Jak Babka widzi, że ktoś patrzy, to zwalnia, szura nogami. Gdy jestem z nią sama w domu, mam często wrażenie, że to chodzi moja mama.
– Ładna byłam, prawda? Tutaj miałam jeszcze czarne włosy. A to mój brat. Mieszkał w Krakowie. Niedawno umarł. Drugi brat mieszka niedaleko, ma dużo dzieci, nie jest sam. A mi co zostało? Siedzę tu jak pies. Jeszcze siostra, ale on już sparaliżowana. I leków nie ma za darmo, a ja mam. Sądziłam się po Sybirze. Dużo zdjęć się pogubiło. To medal dostałam. Dla sybiraków. Kiedyś mi jeszcze kartkę na urodziny z gminy przesłali, ze sto złotymi.
Do kościoła nie chodzą
Pokój Babki, w nim stolik, meblościanka, łóżko, telewizor, radio. Na stoliku dwa różańce. Duży obraz z Maryją i dzieciątkiem nad łóżkiem. Drugi obraz z Maryją, ze świecącymi lampkami, stoi koło telewizora.
– Teraz już nie oglądam telewizji, kiedyś oglądałam msze. Radia czasami słucham. Rydzyka, ale rzadko, bo zamykają drzwi, nie lubię przy zamkniętych siedzieć. Oni się nie modlą. Do kościoła nie chodzą. Do mnie przychodzi ksiądz raz w miesiącu. Sama już do kościoła nie chodzę. Jak się człowiek nie modli, księdza nie słucha, to go tylko piekło czeka.
W nocy nie wiadomo gdzie się trzyma ręce
W pokoju zapach jest drażliwy dla nosa. Mimo usilnych starań moich rodziców, nie da się utrzymać porządku w otoczeniu Babki. Często znajdują pochowane jedzenie: w butach, szafkach. Najbardziej lubi chomikować mięso. W koncie stoi wiadro, żeby w nocy nie trzeba było chodzić do łazienki.
– Kapią mnie w soboty. W Jaźwinie myłam się raz w miesiącu, czasami w ogóle. Nie wiem, po co tak często się myć. Przecież się nie brudzę. Ręce trzeba umyć z rana zawsze, bo w nocy nie wiadomo gdzie się je trzymało.
Wianek na głowie
– Pierwszego męża, Macieja, wzięłam, bo odziedziczył gospodarkę. Miałam 17 lat jak za niego wyszłam. Trzeba było nachodzić się po urzędach, bo od 18 roku można było się żenić. Zmarł miesiąc po powrocie do Polski z Sybiru. Dostaliśmy dom w Jaźwinie. Drugiego męża, Franka, dostałam razem z domem. Jak my przyjechali, to on już w nim był. Miał przydział na inny, ale chyba mu się ten podobał. A co ja go będę wyganiać. Mąż umarł, a pracy było dużo. Strasznie do niego baby ciekały. Nie raz słyszałam jak przez okno wyłaziły. Ślub wzięliśmy jak syn dziecko chrzcił. Wcześniej… kto to myślał. Teraz siedzą młodzi na kocią łapę. To grzech. Kiedyś przyszła taka do kościoła żenić się. Z brzuchem, z wiankiem na głowie. Jak ksiądz to zobaczył, zaraz jej ten wianek z głowy zwalił.
Prawda
– Ty wiesz, że tęcza całą wodę wypija? Jakby tęczy nie było, to by wszystko było zalane. Tak to Pan Bóg wymyślił. Jak ropucha była na gospodarstwie, to trzeba ja było przeganiać. Ona całe mleko z krowy wypijała. Później pluła tym mlekiem. Teraz mówią, że to nie prawda, ale to prawda jest. Tak mówili u nas zawsze.
Dlatego w Niemczech jest tak dobrze
– Nas na Sybir Stalin wywiózł. Całą rodzinę. Zimno było. Do jedzenia dawali surowe ziemniaki. Trzeba było rąbać drzewo. Prawie bym oko straciła o gałąź. Teraz nic na to oko nie widzę. Niemcy to zaczęli, ale wojnę wygrali i dlatego teraz mają tam tak dobrze, a w Polsce bieda, pracy nie ma.
Ameryka
– U nas jak ktoś miał dobrze, to się mówiło, że ma Amerykę. Dlatego Ameryka nazywa się Ameryka, bo tam mają dobrze.
Buty
– Przez ten Sybir to mi wszystkie palce u nóg powyginało.
Babka przez trzy lata chodziła w butach o trzy numery za małe. Dopiero wnuk zauważył, że to nie Sybir. Nie zwracała uwagi, że ją cisną. Jak mówiła: buty to buty.
Nie wiadomo co to za gadanie
– Ubrania na pogrzeb mam już od dawna kupione. Są w szafce. Ale mnie nie będą chować tutaj. Zawiozą mnie do Jaźwiny. Tam mam syna, męża. Tutaj nikogo. Na pogrzeb daje państwo. Umarłabym już sobie i spokój by był. Patrz ile tabletek biorę i jeszcze cukrzyca się przyczepiła na starość. Jak byłam w szpitalu to tam same Ślązaki. Tylko jopa, joł, joł – gadali. Nie wiem, co to za gadanie. Widziałaś jaka mgła na dworze? Prawie codziennie mgła. Teraz najbardziej mnie zęby bolą, dwa ostanie. Trzeba wyrwać. Kiedyś jak ząb bolał, szło się do kowala, wlewał zajzajer, chwilę pobolało i przestawało.
Wszystkie wyniki Babki są w ocenie lekarza bardzo dobre. Zdrowa wątroba, żołądek, serce. Cukrzyca pojawiła się od źle dobranych leków. W Ozimku jest codziennie mgła, bo Babka ma zaćmę.