FARKA.press

Portal Kultury i Reportażu

Festiwal Reportażu w Ludwikowicach Kłodzkich – Dzień Pierwszy

Spotkania z reportażem to zwykle spotkania z krzywdą. Od przypomnienia takiego wniosku rozpoczęli organizatorzy trzecią edycję Festiwalu Reportażu. Dokumentaliści w Ludwikowicach Kłodzkich, w dniu 22 września 2023 r. Był to wniosek, który wyciągnięty został na podstawie zeszłorocznego programu festiwalu i nie został bez echa. Nastąpiła po nim obietnica, że kolejna odsłona ludwikowickich spotkań z reportażystami będzie bardziej optymistyczna i to udało się osiągnąć zapraszając w tym roku Mariusza Szczygła – uosobienie radosnej strony sztuki reportażu. Ale spotkanie z nim zaplanowane jest dopiero na koniec drugiego dnia festiwalu. Tymczasem trzeba powrócić do krzywd i „przebrnąć” przez trudne tematy spod haseł: „obozy koncentracyjne” i „uchodźcy”. Gośćmi pierwszego dnia festiwalu byli: Joanna Ostrowska, autorka reportażu „Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej” oraz Dionisios Sturis, autor reportażu „Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji”.

Istnieje taki uproszczony obraz reportera – osoby nieustająco podążającej za tętnem życia, tropiącej sprawy ważne dla ludzi i realizującej tematy, które „leżą na ulicy”. Tymczasem oboje z reporterów, z którymi spotkaliśmy się wczoraj w Ludwikowicach Kłodzkich są autorami książek poruszających tematy, o których niewielu wie i prawie nikt nie chce słuchać – o homoseksualistach w czasie II wojny światowej i komunistycznych uchodźcach z Grecji z okresu wojny domowej (1946–1949). Swoistym hasłem tego dnia był tytuł wcześniejszego reportażu Joanny Ostrowskiej „Przemilczane”, niosącym z sobą refleksję na temat tego, dlaczego o pewnych wydarzeniach z przeszłości się milczy. Bo dotyczyły niewielkiej liczby osób? (Czy liczba jest wyznacznikiem ważności?). Bo już nikt o tym nie pamięta? Bo już nikogo to nie dotyczy? Bo skoro nikt o tym nie mówi, to jest to nieistotne i nie ma sensu do tego powracać?

Tymczasem, te z pozoru nieistotne „epizody przeszłości” (jak tragiczne losy osób nieheteronormatywnych w czasie II wojny światowej, czy życie greckich uchodźców w PRL), o których łatwo się zapomina i do których, zdawałoby się, nie ma sensu powracać, stanowią istotny brak w naszym postrzeganiu świata. Są malutką cząstką, która jednak wpływa na jasność obrazu, co da się zauważyć, gdy tylko uświadomimy sobie, że jej nie ma. Dlatego takie niszowe, epizodyczne, „mało atrakcyjne” tematy są ważne i ważne jest przerywanie milczenia o nich, bo przecież niemówienie o czymś też tworzy narrację.

Zarówno reportaż Joanny Ostrowskiej, jak i Dionisiosa Sturisa wydają się poruszać tematy, które są „skończone”, do których powraca się dla „rozrachunku z przeszłością” (homoseksualiści) albo z sentymentu połączonego z doświadczeniami własnej rodziny (uchodźcy z Grecji), ale które nie mają dalszego ciągu i nawet poznanie tych historii, przyszłości nie zmieni. Wyrwanie ich z „przemilczenia” nie włącza ich do rozmów o współczesnym czy przyszłym świecie – wydaje się tak pozornie. Bo tymczasem zarówno Joanna Ostrowska, jaki i Dionisios Sturis, podczas pierwszego dnia Festiwalu Reportażu w Ludwikowicach Kłodzkich, mówili o doświadczeniu dalszego ciągu swoich reportaży. O rozszerzeniu badań nad losami nieheteronormatywnych więźniów obozów koncentracyjnych przez polskie instytucje i o zmianie soczewki w postrzeganiu tematu, pozwalającej dostrzec w historii greckich uchodźców sprzed siedmiu dekad uniwersalną historię o doświadczeniu uchodźstwa, która odnosi się do współczesnych przykładów.

I tak, wychodząc od trudnych tematów i krzywd wielkiego kalibru (wojny i prześladowania), już pierwszy dzień Festiwalu Reportażu w Ludwikowicach Kłodzkich miał jednak optymistyczny wymiar. Wysłuchaliśmy rozmów o walce, która zaczyna przynosić zwycięstwa i o dobru, jakie mogą świadczyć sobie zupełnie obcy i różni od siebie ludzie, o którym pamiętają kolejne pokolenia.